Chór parafialny

Chór uświetniający Mszę świętą w każdą niedzielę i uroczystości kościelne w Sarnakach zdaje się być integralną częścią wspólnoty parafialnej. Od kiedy sięgam pamięcią, wzruszające momenty przeżyć religijnych nieodmiennie wiązały się z brzmieniem organów i śpiewem.

Sarnaki są parafią, gdzie tradycja śpiewu chóralnego istnieje od ponad 150 lat. W zapiskach kronikarskich można znaleźć informacje z 1876 roku „zrekonstruowano organ i przenicowano miechy z jednej strony na drugą”, zaś około roku 1880 „zaprowadzono chóralne śpiewy na 2 i 3 głosy”. Stało się to za sprawą ks. Adama Sadowskiego, który przez 11 lat proboszczowania bardzo przysłużył się do rozwoju gospodarczego parafii i jej życia religijnego. W 1906 r. „drużyna śpiewacza z parafii Sarnaki śpiewała” na Mszy świętej w Konstantynowie podczas „poświęcenia kaplicy drewnianej”.

Stary Chór

 „Sarnaki zawsze miały szczęście do dobrych organistów i chóru” – powiedział w rozmowie Janusz W. Nowosielski, emerytowany pułkownik WP i niestrudzony badacz losów ludzi związanych z Sarnakami. Można dodać, że również do proboszczów ceniących sobie muzykę kościelną i ludzi ją wykonujących.

Żyje jeszcze sporo osób, które wstąpiły do chóru przed wojną, za czasów ówczesnego proboszcza, ks. Aleksandra Zaremby (1933 – 1942) i organisty Głogowskiego, którego wkrótce zastąpił nieżyjący już Tadeusz Banaś, bardzo zasłużony dla miejscowej społeczności. W 1942 roku nastąpiła zmiana na stanowisku proboszcza parafii Sarnaki – został nim ks. kanonik Bolesław Kulawik (1942 – 1968), który do rozwoju chóru przyczynił się w sposób znaczący.

Na początku w chórze śpiewało około 50 osób, z czasem część się wykruszyła z różnych powodów. Ci, co pozostali, pracowali z pełnym zaangażowaniem, gdyż program chóru był ambitny: pieśni polskie i po łacinie, na cztery głosy. „Alleluja” Haendla, „Laudate Dominum” Gounoda, „Tranzeamus” Szchnabela, czy też „Msza piotrowińska”, „Msza polska”, przejmująca  pieśń żałobna „W mogile ciemnej” wymagały wielu godzin ćwiczeń w niewielkiej parafialnej salce ze sceną, gdzie przy ścianie stała staromodna fisharmonia. Nie było też próby (dwa razy w tygodniu), by ks. Kulawik nie przyszedł porozmawiać ze swoimi chórzystami, pożartować z nimi, pośpiewać. Bo też obaj wspomniani proboszczowie kochali muzykę i bywało, że potrafili zasiąść do organów i samodzielnie wykonywać nieszpory, co przypomina sobie Romuald Lewicki, śpiewający w chórze od 16 roku życia (od 1939 roku).

Jego żona, Regina Lewicka, wspominała: „Mieliśmy małe dzieci i gospodarstwo, ale zawsze uczestniczyliśmy w próbach. Do dzieci przychodziła babcia, potem były starsze i zostawały same. Prace gospodarskie staraliśmy się wykonać wcześniej i biegliśmy na próbę.” Starszy pan dodaje: „Jak się do czegoś zobowiązało, trzeba tego dokonać. Lekcja [próba] była wtedy najważniejsza.”

Dzięki staraniom ks. Kulawika Sarnaki szczycą się wspaniałymi organami, których może nam pozazdrościć niejeden znawca muzyki organowej.

Podczas okupacji hitlerowskiej próby śpiewu odbywały się regularnie, tyle że musiały skończyć się przed godziną 20.00, policyjną. W tym czasie chór tworzyło 11 tenorów, 9 basów, 9-10 altów i kilkanaście sopranów. Zasilało go kilku tzw. Pomorzaków, czyli ludzi wysiedlonych w 1939 r. z Pomorza, którzy przebywali tu do końca wojny.

Jednym z ważniejszych wydarzeń w ciągu roku był dzień patronki chórów kościelnych, św. Cecylii. W ten listopadowy dzień członkowie chóru wraz ze swymi małżonkami, kościelny z żoną, księża z proboszczem na czele, uczestniczyli we Mszy św. a potem spotykali się przy wspólnym stole. Spotkania te sprzyjały integracji zespołu. Do tej pory żyjący chórzyści mówią o sobie życzliwie i z sympatią. Chociaż byli wówczas w różnym wieku, młodzi i starsi, samotni i obarczeni obowiązkami rodzinnymi, tworzyli jedną wspólną rodzinę, co brzmi może nieco patetycznie, lecz jest prawdą.

Każda Msza święta w niedzielne południe odprawiana była w intencji parafian i wtedy śpiewał chór. Nie mogło go zabraknąć na rezurekcjach ani na pasterce. Procesja Bożego Ciała nie mogła obyć się bez chóru, który miał również za zadanie przygotować jeden z ołtarzy. Większość z tych tradycji przejął obecny chór, pracujący pod patronatem organisty Janusza Kołtuniaka, który przyszedł do Sarnak na miejsce Mieczysława Czarneckiego.

Tadeusz Banaś pełnił obowiązki organisty do niemal końca lat pięćdziesiątych. Po nim na krótko pojawiło się dwóch młodych organistów, zaś od 1960 roku funkcję tę sprawował Mieczysław Czarnecki. Pragnę jeszcze przywołać nazwiska chórzystów, utrwalone w pamięci najstarszych. Pochodzili z Sarnak, Chybowa, Chlebczyna, Rzewuszek, Rozwadowa, Płoskowa.

Alty: Jadwiga i Halina z d. Bogdaniuk, Danuta Czarnocka, Jadwiga Dudziuk, Danuta Kondracka, Teresa Kłykocińska, Regina Lewicka, Kazimiera Obrępalska, Leokadia Piwoni, Jadwiga Romaniuk, Władysława Szczerbicka.

Soprany: Janina Czarnocka, Karolina Domańska, Stanisława Karwacka, Apolonia Lewicka, Józefa Lewicka, Katarzyna Matejczuk, Zofia Mielnicka, Celina Miłkowska, Stanisława Olszewska, Helena Patralska, Maria Radzikowska, Maria Wawryniuk, Stanisława Wyrzykowska.

Basy: Jerzy Bartoszewski, Henryk Czarnocki, Hieronim Franczuk, Teodor Kondracki, Aleksander Lewicki, Zdzisław Lewicki, Marian Obrępalski.

Tenory: Edward Bladyniec, Stanisław Bogdaniuk, Józef Iwaniuk, Paweł Lewicki, Romuald Lewicki, Tadeusz Lewicki, Józef Niedzielski, Wincenty Patralski, Eugeniusz Paździor, Aleksander Stefański, Tadeusz Sterniczuk.

Są tu wymienieni zarówno ci, którzy śpiewali od czasów przedwojennych, jak i ci, którzy zasilili szeregi chóru już po wojnie; jeszcze żyjący i ci, co śpiewają już w chórach anielskich. Co ciekawe, w wielu rodzinach śpiewanie w chórze stało się tradycją, przejmowaną przez kolejne pokolenia. Należy żywić nadzieję, że dalej tak będzie.

Nowy Chór

Obecnie minęło już 30 lat, od kiedy istnieje w Sarnakach chór parafialny w aktualnym składzie, prowadzony przez organistę Janusza Kołtuniaka.

Obecny chór, powstał w grudniu 1984 roku. Liczył wówczas 35 osób, ale z czasem wykruszył się nieco, a do dnia dzisiejszego pozostały 23 osoby. Wiele z nich jest w nim od samego początku, a niektórzy ( T. Jakubińska, H. Mułenko, M. Wasiluk) nawet dłużej, bo zaczynali śpiewać z poprzednim zespołem. Soprany tworzą: Zofia Czarnocka, Elżbieta Daniluk, Anna Fijołek, Krystyna Gregorczuk, Jolanta Jaskólska, Joanna Nowosielska, Elżbieta Obrępalska, Bożena Pióro, Danuta Wawryniuk, Alicja Wróblewska. Alty to: Teresa Jakubińska (córka chórzystki z tzw. starego chóru), Ewa Lewicka (której dwoje rodziców śpiewało w dawnym chórze), Krystyna Miłkowska, Tamara Szpakowicz, Agata Wasilewska. Basem śpiewają: Jan Komoń, Dariusz Miłkowski (mąż Krystyny z altów), Leszek Świć, Marian Wasiluk, Zygmunt Wolski. W tenorach jest tylko trzech panów: Henryk Mułenko, Antoni Niedźwiedziuk i Wojciech Szymański

Próby odbywają się w piątki (z wyjątkiem okresu wakacyjnego, który trwa aż do października). Śpiewamy w każdą niedzielę, święta i na wszystkich uroczystościach parafialnych i religijno–patriotycznych. Bierzemy udział w różnych uroczystościach i wydarzeniach diecezjalnych i regionalnych: przeglądy chórów parafialnych, rocznicowe spotkania w Drohiczynie (10 czerwca), koncerty kolęd (8 razy w kościołach w Białej Podlaskiej w ramach „Spotkań z kolędą i pastorałką”) itp. 

Na początku zapał był ogromny, próby trwały do trzech godzin, a my cieszyliśmy się nowo zawiązaną wspólnotą. Nie przerażały trudności w czytaniu nut, zapamiętywaniu nowych tekstów ani konieczność dostosowywania obowiązków domowych do zajęć chóru. Pęczniały zeszyty z przyswojonymi tekstami pieśni.

Zaczynaliśmy od 2-, 3-głosowych utworów łatwiejszych, obecnie mamy w repertuarze również bardzo ambitne utwory klasyczne, jak „Ave verum” Mozarta, „Alleluja” Haendla, „Laudate Dominum” Gounoda i inne. Wszystkich utworów wyśpiewaliśmy ok. 300 (kolęd, wielkopostnych, wielkanocnych, maryjnych, okolicznościowych). Nasz repertuar jest bardzo zróżnicowany.

W dorobku chóru mamy 4 kasety nagrane przez Katolickie Radio Podlasia: lipiec 1993 r. – pieśni okolicznościowe; grudzień 1993 r. – kolędy; kwiecień 1994 r. – pieśni wielkopostne i wielkanocne; listopad 1996 r. – pieśni dedykowane Ojcu Św. z racji 50 – lecia kapłaństwa – kaseta wysłana do Rzymu (otrzymaliśmy podziękowanie i błogosławieństwo od Ojca Św.). Teraz przydałoby się iść z duchem czasu i nagrać nie kasety, a płyty…

W ciągu tych lat okrzepliśmy, nabraliśmy pewności siebie. Już nie przeraża udział w procesji Bożego Ciała, gdy trzeba przy każdym ołtarzu, na oczach setek wiernych, śpiewać nabożne pieśni. Od wielu też lat prowadzimy adorację w Wielką Sobotę, koncertujemy w naszym kościele na zakończenie okresu kolędowego. Od 1994 roku corocznie na koniec wakacji bierzemy udział w uroczystościach odpustowych w Leśnej Podlaskiej – część osób idzie zawsze indywidualnie z pielgrzymką z Sarnak, a potem wszyscy uczestniczą w pasterce o północy przed cudownym wizerunkiem Matki Bożej Leśniańskiej.

Do ważnych wydarzeń zaliczyć należy koronację cudownego obrazu w Miedznej w 1997 r., gdy nasz chór śpiewał na pasterce i prowadził adorację dekanatu sarnackiego, a w rok później na zaproszenie miedzeńskiego księdza proboszcza śpiewał również w I rocznicę koronacji na głównym nabożeństwie.

Śpiewaliśmy w wielu miejscach, które odwiedzaliśmy przeważnie podczas naszych wspólnych wyjazdów: Czerwińsk, Niepokalanów, Licheń, Ołtarzew, sanktuaria podlaskie (Leśna Podlaska, Kodeń), Serpelice (rekolekcje ogólnopolskie dla rolników – transmisja Radia Maryja, msza św. transmitowana przez TV Polonia); Węgry, Litwa, Ukraina.

W 1995 r. Katolickie Radio Podlasie i Radio Maryja nadały program z okazji 10 – lecia istnienia naszego chóru.

Jednak największym przeżyciem był udział chóru w przygotowywaniu repertuaru (5 prób wspólnych z innymi chórami parafialnymi) i udział w nabożeństwie ekumenicznym w Drohiczynie 10. VI. 1999r. podczas VII pielgrzymki Jana Pawła II do kraju. Być cząstką około 900 – osobowego chóru, śpiewać Papieżowi, widzieć Go niemal na wyciągnięcie ręki… Takie przeżycia na długo zostają w sercu i pamięci.

Wśród chórzystów są ludzie wykonujący różne zawody, lecz łączy ich wspólna pasja – śpiewanie. A „gdzie śpiew słychać, tam dobrzy ludzie mieszkają”.

 

Agata Wasilewska

Powiązane artykuły: